Coroczne letnie wyjazdy członków Stowarzyszenia „Drogami Tischnera” to już utrwalona tradycja. Ich celem jest odwiedzanie miejsc związanych z księdzem Tischnerem, a także spotkania z ludźmi, którzy go znali i cenią głoszone przez niego wartości. Tym razem udaliśmy się na Dolny Śląsk, w szczególności na Ziemię Kłodzką. Nasz kierowca, pan Stanisław sprawnie pokonał trasę z Łopusznej do Srebrnej Góry. Po drodze radośnie witaliśmy kolejnych uczestników wycieczki. Do celu naszej podróży dotarliśmy w poniedziałek 24 lipca w godzinach popołudniowych. Uroczy hotel „Koniuszy”, a przede wszystkim życzliwi, pełni ciepła właściciele – państwo Krystyna i Leszek Górscy – sprawili, że poczuliśmy się jak w domu. Już pierwszy posiłek zwiastował, że istnieje niebezpieczeństwo przybrania na wadze. Smaczne i różnorodne potrawy serwowane nam były w trakcie całego pobytu, nie sposób było się im oprzeć… Ach, ta chałeczka z domowym dżemikiem i inne specjały!
Zostawmy jedzenie, pora na część turystyczną. We wtorek poznaliśmy naszego przewodnika, pana Jerzego Organiściaka. Człowieka o ogromnej wiedzy historycznej, prawdziwego pasjonata w swoim zawodzie. Wyruszyliśmy z nim do Ząbkowic Śląskich, miasta założonego jako Frankenstein przez osadników z Frankonii. Symbolem Ząbkowic jest Krzywa Wieża, odchylona od pionu o ponad dwa metry. Z góry wieży rozciąga się wspaniała panorama okolicy. W Ząbkowicach zwiedzamy jeszcze ratusz, izbę pamiątek regionalnych (bogata i ciekawa kolekcja) oraz ruiny zamku. Po obiedzie udajemy się do Kamieńca Ząbkowickiego, miejscowości związanej z zakonem cystersów. Pierwsza wzmianka o tym mieście pochodzi z 1096 roku. Największe wrażenie robi stuosiemdziesięciohektarowy Zespół Pałacowo – Parkowy Marianny Orańskiej. Obiekty pod dachem czyli pałac, stajnia i wozownia to w sumie trzy hektary. Wchodzimy do pałacu, pani Beata, nasz przewodnik przybliża jego historię. Pałac został w 1945 roku doszczętnie ograbiony przez Rosjan i podpalony. Obecnie trwają próby przywrócenia mu dawnej świetności. Pełni wrażeń i nasiąknięci wiedzą wracamy do Srebrnej Góry na pyszną kolację, a po niej wieczorny spacer po tej uroczej miejscowości.
Bardo i Złoty Stok to kolejne punkty naszej wycieczki, a udajemy się tam w środę oczywiście z naszym przewodnikiem, panem Jerzym. Bardo zostało założone w XI wieku jako gród graniczny (pierwotna nazwa Wartha), a od XIII wieku szerzy się tu kult maryjny związany z pierwszym uzdrowieniem (1270 rok). W Bardzie na dziedzińcu Bazyliki jest pomnik św. Jana Pawła II, postawiony jako drugi w Polsce w 1982 roku. A w kaplicy wotywnej oglądamy obrazy wotywne, których liczba sięgała niegdyś dwóch tysięcy. Oglądamy też ruchomą szopkę oraz zwiedzamy Muzeum Sztuki Sakralnej. W Bazylice Bardzkiej znajduje się figurka Matki Bożej Bardzkiej z 1020 roku (jak ustalono w wyniku najnowszych badań) wykonana z drewna lipowego, do Barda prawdopodobnie przywieźli ją joannici. Drogą Krzyżową obok Źródełka Maryi wchodzimy na Obryw Skalny, skąd roztacza się widok na Bardo i Góry Stołowe. Dzięki doskonałej widoczności podziwiamy też Ślężę i Szczeliniec Wielki.
W Złotym Stoku spotykamy pełną werwy i poczucia humoru panią Kasię, która oprowadza nas po kopalni. Zaczynamy pieszo od Sztolni „Gertruda”, a kończymy wyjazdem kolejką. Przy kopalni można było nabyć pamiątkową monetę, a także przyjrzeć się procesowi odlewania sztabek ze złota (do prezentacji używana była cyna). W drodze powrotnej do Srebrnej Góry (szosą Marianny Orańskiej) zatrzymujemy się na tzw. Złotej Ścieżce przy polu górniczym Złoty Osioł. I znowu solidna porcja wiedzy od pana Jerzego. W hotelu po kolacji świętujemy imieniny Anny.
W czwartek rano zakładamy „tischnerowskie” koszulki i wyruszamy na spotkanie z proboszczem Bobolic. Wcześniej jednak odwiedzamy Ziębice i Henryków. Pogoda tego dnia nie sprzyja wędrówkom, ale ważna jest pogoda ducha i radość ze wspólnego poznawania kolejnych miejsc. Na ziębicki rynek wchodzimy Bramą Paczkowską. Stoją tu stare kamieniczki i budynek dawnego ratusza, w którym znajduje się Muzeum Sprzętu Gospodarstwa Domowego. Imponująca liczba eksponatów z największą w Europie kolekcją żelazek. Jeszcze krótki spacer po miasteczku i odjeżdżamy do Henrykowa, miejscowości, której nazwę nadano prawdopodobnie na cześć Henryka Brodatego. Znana jest przede wszystkim jako miejsce powstania Księgi Henrykowskiej będącej kroniką założenia i uposażenia opactwa cystersów w Henrykowie. Zawiera ona zdanie uważane za najstarsze zapisane w języku staropolskim: „Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj”. Zwiedzając opactwo cystersów dowiedzieliśmy się między innymi, że w kościele klasztornym w bocznym ołtarzu znajduje się figurka Matki Bożej z Dzieciątkiem nazwana Matką Języka Polskiego na cześć pierwszego zdania w języku polskim. Jadąc do Bobolic mijamy wsie wspomniane w Księdze Henrykowskiej: Ciepłowody i Kobylą Głowę. W Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej spotykamy się z proboszczem parafii księdzem Krzysztofem Ziobrowskim, niezwykle sympatyczną i kontaktową osobą. Uczestniczymy we mszy świętej sprawowanej w naszej intencji, a po niej w podniosłym wydarzeniu: ksiądz proboszcz zdejmuje z ołtarza figurkę Matki Boskiej Bolesnej i każdy z nas podchodzi, aby ją ucałować. Wzruszający moment… Na zakończenie spotkania pamiątkowe zdjęcie i prezent dla księdza Krzysztofa od naszej „tischnerowskiej” grupy – obraz z wizerunkiem jego patrona, św. Krzysztofa opatrzony cytatem ze „Świata według wartości” ks. prof. Józefa Tischnera oraz życzenia imieninowe. W Srebrnej Górze jesteśmy wieczorem, z apetytem zjadamy kolację i szykujemy się do następnego dnia.
Piątek wita nas pochmurnym niebem, ale prognozy głoszą poprawę pogody więc z tą nadzieją wyruszamy do Wambierzyc, Dusznik Zdroju i Kłodzka. Wambierzyce nazywane są „polską Jerozolimą” z racji licznych nawiązań do tematyki biblijnej w znajdujących się tu obiektach. W kościele uwagę zwraca tablica upamiętniająca odprawioną tutaj w 1955 roku przez księdza Karola Wojtyłę mszę świętą. Obok tablicy znajduje się relikwiarz z krwią św. Jana Pawła II. Dużą atrakcją Wambierzyc jest ruchoma szopka z ponad ośmiuset figurkami. W Dusznikach Zdroju zwiedzamy część uzdrowiskową miasta ze słynną pijalnią wód oraz Dworkiem Chopina i udajemy się do Kłodzka, miasta lokowanego na początku XIV wieku na prawie niemieckim. Na rynku położonym „pod górkę” pan Jerzy opowiada o ważnych wydarzeniach związanych z tym miejscem, wskazuje na ślady powodzi, która mocno zniszczyła miasto w 1997 roku. W kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny zwraca naszą uwagę unikalna XIV-wieczna gotycka figura Madonny z czyżykiem. Wchodzimy również do kościoła Matki Bożej Różańcowej, będącego pod opieką franciszkanów. Na jego ścianach zaznaczono poziomy wody z trzech powodzi (1783, 1938 i 1997r). Kościół najbardziej ucierpiał w trakcie powodzi z 1997 roku, woda wdarła się do niego na wysokość 3,44 m i całkowicie zniszczyła wyposażenie świątyni. Przed powrotem do hotelu udajemy się do największej górskiej twierdzy w Europie, położonej w Srebrnej Górze. Wybudowana została z inicjatywy króla pruskiego Fryderyka II w drugiej połowie XVIII wieku dla ochrony Śląska. Wita nas przewodnik w mundurze pruskiego żołnierza i oprowadza po obiekcie demonstrując miedzy innymi działanie karabinu, jakim posługiwali się obrońcy twierdzy. Jeszcze pamiątkowe zdjęcie z „żołnierzem pruskim”, rzut oka na panoramę okolicy i kolejny dzień naszej wycieczki dobiegł końca.
Sobota, 29 lipca to „dzień czeski”. Od rana świeci słońce i jest ciepło. Po krótkim postoju w Paczkowie i wejściu na wieżę ratuszową wjeżdżamy na teren Republiki Czeskiej. Tutaj zwiedzamy przepiękną jaskinię Na Pomezi z zapierającymi dech w piersiach wytworami natury. Dotykamy stalaktytu w kształcie ogromnego serca z nadzieją na spełnienie marzeń…W pobliżu jaskini znajduje się miasto Jesenik, pierwszy kurort uzdrowiskowy na świecie założony przez Vincenza Priessnitza. Obecnie jest tu zakład przyrodoleczniczy „Priessnitz”. Piękne widoki, spacer w parku i popołudniowa kawa regenerują nasze siły i udajemy się w dalszą drogę. U podnóża Gór Złotych leży miasto Javornik z imponującym zamkiem Jansky Vrch (Janowa Góra), letnią siedzibą biskupów wrocławskich, obecnie jest tu muzeum. Zatrzymujemy się też w kilku czeskich wioskach na odpoczynek i zakupy pamiątek. Po powrocie do Srebrnej Góry żegnamy się z panem Jerzym, który towarzyszył naszym wędrówkom i dzielił się swoją imponującą wiedzą. Wieczorem podsumowujemy wycieczkę przy suto, a przede wszystkim smacznie zastawionym stole. Jest muzyka, są tańce, a także plany wakacyjnego wyjazdu w przyszłym roku. I wspomnienia przeżytych chwil w bliskości z drugim człowiekiem.
Cóż, pora wracać do domów. W niedzielę po porannej mszy świętej w srebrnogórskim kościele żegnamy się z naszymi gospodarzami i pakujemy walizki. Komu w drogę, temu… nadzieja na kolejne spotkanie w gronie radosnych, pełnych optymizmu, życzliwych ludzi!
Maria Żurek